środa, 16 kwietnia 2008

Daleka bliskość w przyjaźni...



Kilka dni temu, gdy było mi bardzo smutno, dostałam od przyjaciółki piękne słowa, opowiastkę w zasadzie, która mówi o przyjażni. Dziś nad tym chciałabym się zatrzymać w swoich rozmyślaniach.
" Pewien chłopczyk patrząc w gwiazdy rozpłakał się rzewnie. Jedna z gwiazd spytała wtedy: - Maluszku, dlaczego płaczesz? Chłopczyk odparł: - Jesteś tak daleko... nigdy nie zdołam cię dotknąć... Odrzekła mu gwiazda: - Przyjacielu... gdyby nie było mnie w twoim sercu, nie mógłbyś mnie nawet dostrzec... "
Kiedy by tak zastanowić sie nad ludzkimi uczuciami, nad wartościami, które człowiek wyznaje, którymi żyje, można stwierdzić, iż jest w pewnym sensie tajemnicą. Każdy z nas jest inny, dlatego wymaga indywidualnego traktowania. Jeden potrzebuje tylko środków materialnych do życia, inny znów, łączy ducha z ciałem- czyli zawiera w swoich poglądach zarówno sprawy materialne jak i dba o strone duchową. Inny znów, potrzebuje bliskiej osoby, w postaci przyjaciela/ przyjaciółki, który wesprze, pomoże, czasem podzieli sie swoją refleksją, doda nadziei, kiedy jej brak i siły do dalszej drogi, którą jest WĘDRÓWKA- ŻYCIE. Wielu ludzi, czuje sie samowystarczalnymi, radzą sobie, bez nikogo, zależy im tylko i wyłącznie na pracy i godnych warunkach życia, uczucia zostawiaja na boku, ale i one upomna się o swoje w odpowiednim czasie.
Przyjaciel- a któż to właściwie jest? Czy to człowiek, który dba tylko o swoje sprawy? Czy człowiek, który pomaga przetrwać trudną sytuację drugiemu? Na ten temat słyszy się bardzo wiele, lecz opinie są podzielone. Jedni potrzebuja przyjaciela, inni zaś nie. Czym to jest spowodowane? Brakiem czasu? Czy nieumiejętnością porozumiewania się z drugim człowiekiem. I tu nie chodzi o język, ale o sposób wyrażania własnych poglądów. Można to zrobić szczerze w sposób dosadny- raniąc bliźniego, a także łagodnie by nie urazić. Do nas należy wybór a także to, czy chcemy sami osądzać, czy chcemy być osądzeni przez Najwyższego "... To dziwne jak łatwo osądzamy, a nie chcemy być osądzeni...".
Czy istnieje takie coś, jak daleka bliskość? Cóż, według mnie tak, ponieważ Ci, których mamy blisko, nie zawsze potrafią nas zrozumieć, nie zawsze patrza obiektywnie na sprawy, które nas dotyczą. Mimo iż są przy nas, nasze zdania mogą się różnić, niezgadzać, pragnę nawiązać do przyjażni na odległość- czy ona ma sens? Mam przyjaciół, którzy mieszkają daleko, z niektórymi nawet się nie widziałam, a jest między nami więź emocjonalna, duchowa, wręcz rodzinna. To co w sercu- nikt nie zabierze, a i ciężko odgadnąć co się w nim kryje..., wiem, że czuje niesamowitą bliskość z tymi osobami, mimo dzielących nas kilometrów. Mimo różnicy wieku, czy też ilośći i jakości przeżytych doświadczeń, potrafimy dbać i pracowac, a przede wszystkim pomagać i wspierać tego, który w danym momencie tego potrzebuje. Nie zawsze jest możliwość rozmowy, czy też napisania wiadomości, bo wiąże się to z codziennymi obowiązkami, ale wtedy łączy nas niesamowita więź duchowa- modlitwa, ofiarowanie Panu Bogu intencji względem tejże osoby, Komunia Święta przyjęta jako ofiara za dalekiego przyjaciela. Przytoczę teraz słowa Jezusa: " Mozesz mnie nie widziec, tymczasem jestem światłem, które pozwala Ci mnie ujrzec. Mozesz mnie nie slyszec, tymczasem jestem glosem, ktory mowi do Ciebie....". Nie chodzi o to, by szukać przyjaciela wzrokiem, lecz oczami serca, zamiast chęci fizycznego spotkania / dla udowodnienia czegoś / powinno pragnąć się zagłębiania do wnętrza Jego duszy. Bliski kontakt, wielokrotnie wystawiany jest na próbę przez złe moce szatana, on chcąc nami zawladnąc, odbiera nam przyjaciól, ale my nie mozemy na to pozwolic, trzeba walczyc o swoich bliskich- choć dalekich. Serce nie kłamie, serce czuje i wie, kto zasługuje na specjalne miejsce i pamiec. Nie trzeba takze duzo mowic i pieknie mowic by byc prawdziwym przyjacielem, wystaczy po prostu być obecnym jesli nie cialem, to Duchem. " Wystarczy byś był- nic więcej, Tylko byś był- nic więcej.." Słowa tej piosenki, kierowane są do największego Przyjaciela, tego, który był, jest i ZAWSZE będzie. Nie bójmy się Mu ufać dlatego, że Go nie widzimy, nie lękajmy się rozmawiać, mimo, że niesłyszymy. Otwórzmy serca i bądźmy wobec Niego szczerzy. Ona nas ukochał odwieczną Miłością.
Z Darem Modlitwy +




sobota, 5 kwietnia 2008

Cisza wiatru...

Cisza wiatru…

Twa cisza wyzwala mnie z lęku
Twa cisza wyzwala mnie z grzechu
Twa cisza ma duszę na ręku
Twa cisza uczy mnie węchu.
Uczysz mnie widzieć
Uczysz mnie słyszeć
Uczysz mnie czuć
Dlaczego właśnie Ty?
Pośród Ciszy wiatru
Wśród odgłosu skrzydeł,
Przybywasz jak Anioł
By dać nowinę
Że jesteś tu ze mną
W ciszy… bez lęku…

Gdy przychodzą ciężkie chwile..właśnie wtedy najczęściej pojawia się natchnienie, by pisać, by przelać to, co czuje na papier, nastepuje rozluźnienie i zastanawianie sie nad tym, co jest w moim sercu,co sie w nim kryje, co jest złe, a co dobre. Pojawia się chęć rozmowy..a wtedy okazuje się, ze nie ma z kim. Bo dziś w śwecie tak pełnym ludzi, można sie czuć bardzo samotnie. Czy to nie jest straszne? Jak bardzo potrafimy być blisko a jednoczesnie daleko drugiego człowieka..Wydawałoby się, że w domu rodzinnym jest inaczej, że jest Wspólnota, jedność, wzajemna pomoc i akceptacja. A tymczasem to wlasnie w nim, czujemy sie najbardziej oddaleni, odrzuceni przez najbliższych. Dlaczego tak sie dzieje? Czy jest to skutkiem pracy, braku czasu, czy tez rozwijającej sie technologii i poszukiwaniem coraz to nowszych wynalazków Wiem jedno, że zycie bez bliskich, bez drugiego człowieka, byłoby strasznie puste..co mi dadzą piękne meble, ładny telewizor, i pełny portfel pieniędzy, kiedy wracając z pracy nikt na mnie nie czeka, nie ma z kim porozmawiac, czasem poplakac, po prostu pobyć ze sobą- książka napewno nie wystarczy, bo ta cisza bedzie przenikac:
serce, dusze, umysl, potem uczucie pustki, samotnosci..Czasem, w pogoni za pieniądzem, zostawiamy rodzine, bliskich, znajomych, tylko i wyłącznie dlatego, że chcemy lepiej życ. Na początku praca, mnóstwo obowiązków, duzo pieniędzy, z czasem odczucie, braku kogoś bliskiego, wokół pelno ludzi, ale nie ma do kogo sie odezwac. Chęc powrotu, a tam nie ma nikogo, nikt nie czeka..Czy warto zostawic wszystko? Lęk, strach, ból, rozpacz...czy to jest nam teraz pisane? Starajmy sie, dziekowac Bogu za osoby, ktore nas otaczają, bo kiedys kazdy z nas moze dostapic samotnosci, a wtedy tylko Jezus bedzie przy nas, nie bójmy sie Mu zaufac, On nas kocha. Otaczam modlitwą +
P. S. Dziekuje, że jesteście